Brutalistyczna architektura, płatna winda i surrealizm otoczenia to codzienność Mzii, byłej snajperki, nadzorującej jedyny taki ciąg komunikacyjny na świecie. Groteskowość osiedla i przywary mieszkańców malują tragikomiczny obraz współczesnej Gruzji.
Dwójka znajomych siedzi wygodnie na wzgórzu i podziwia piękny krajobraz RPA, który rozciąga się przed nimi. Zaciągają się spokojnie dymem z różowej sishy. Nad nimi stoi kilku mężczyzn w kamizelkach z napisem „ochrona” i bronią w ręku, a dwa metry dalej stoi wysoki płot. Republika Południowej Afryki to kraj ogromnych kontrastów społecznych. Ci na górze drabiny społecznej żyją w odgrodzonych od świata wygodnych enklawach. Reszta obywateli jest traktowana jak intruzi.
Kult przemocy udziela się pracownikom prywatnej ochrony, którzy są głównymi bohaterami filmu i stanowią w kraju grupę ponad 550 tysięcy osób – to więcej niż siły policji i wojska razem wzięte. Z dumą opowiadają o tym, że pełnią rolę (często nieświadomych do końca) strażników tego zgniłego układu, co czasem wywołuje z powodu swojego groteskowego charakteru uśmiech na twarzy.
W jaki sposób maszyny uczą się czytać świat? Chociaż wydaje nam się coraz częściej, że to sztuczna inteligencja kształtuje nasze postrzeganie rzeczywistości, w tym wypadku jest zupełnie inaczej. Autonomiczne samochody potrzebują, żeby ludzie zinterpretowali to, co widzą ich kamery i nauczyli je rozpoznawać różne elementy na drodze. To żmudne zadanie, które ma ułatwić życie głównie ludziom na Zachodzie, wykonują oczywiście słabo opłacani pracownicy Globalnego Południa. Stają się oczami samochodów, na trasie dostrzegając symbole systemowej nierówności.
Sala dzienna w domu opieki dla osób starszych. Panuje cisza, większość mieszkańców siedzi przy stołach, wpatrując się w dal. Nagle przysiadają się do nich uśmiechnięte osoby i zaczynają… śpiewać. To grupa opiekunów i opiekunek z Genetic Choir Ensemble, którzy rozweselają pacjentów i podnoszą ich na duchu. Docierają do tych osób, które już nie mówią, w prosty, emocjonalny sposób. Na twarzach pojawiają się uśmiechy, niespokojni pacjenci powoli relaksują się.
Czarno-biały, intymny film zagląda także za kulisy działalności rozśpiewanej grupy, pokazując jej ćwiczenia. Poznajemy spojrzenie i perspektywę jej członków na swoje niecodzienne zajęcie. Co przekazują podopiecznym i co otrzymują od nich w zamian?
Tam, gdzie zmiany klimatu sieją spustoszenie, pojawiają się one: kozy–strażacy. Pasą się, tworząc pasy pozbawione łatwopalnej, wysuszonej trawy, dzięki czemu pomagają powstrzymać rozprzestrzenianie się ognia. Pomagają ratować to, co ludzie zniszczyli swoją nieprzemyślaną polityką. Kalifornia to region, który dotykają kataklizmy związane z suszą. Wspaniałe, obserwacyjne zdjęcia pozwalają poczuć panujący tam upał. W każdej chwili może dojść w takiej sytuacji do kolejnej tragedii. Niestety, żadne zwierzęta nie pomogą nam długoplanowo rozwiązać tego problemu. Jesteśmy skazani na pomysły, które zaproponuje nasz gatunek. Tylko czy na pewno możemy liczyć na samych siebie?
Sposób, który wymyśliła Margaret Thatcher, żeby cenzurować media mówiące o konflikcie w Irlandii Północnej, wydaje się naprawdę absurdalny, co idealnie pokazuje film Roisin Agnew. Rząd brytyjski zakazał, powołując się na zagrożenie płynące z terroryzmu, używania w mediach głosów członków IRA. Nikt jednak nie miał zamiaru naprawdę przestrzegać zakazu, więc zaczęto zatrudniać aktorów, żeby dubbingowali osoby objęte zakazem. Wbrew swoim intencjom administracja Thatcher stworzyła dodatkowe miejsce pracy dla aktorów pragnących dorobić. Korzystając z niepublikowanych nagrań archiwalnych i współczesnych wywiadów z kluczowymi postaciami, takimi jak Gerry Adams i Stephen Rea, film zwraca uwagę na znaczenie głosu w polityce i nasuwa oczywiste porównania do współczesności.
W 1975 roku, zaraz po zakończeniu wojny w Wietnamie, Hoa Thi Le i Hue Nguyen Che przeżyli piekło, uciekając łodzią przez dziewięć dni na Filipiny. Kiedy tam dotarli zostali umieszczeni w obozie dla uchodźców i wykorzystani jako statyści podczas kręcenia filmu „Czas Apokalipsy”. Dla filmowców stali się po prostu elementem scenografii, podobnie jak prawie 100 innych osób z obozu.
Teraz wracają do tego wydarzenia, rzucając światło na sposób, w jaki film przenika się z rzeczywistością i gdzie leży granica tego, na co mogą pozwolić sobie artyści z Zachodu względem mieszkańców krajów, w których tworzą swoje projekty. Ostrzeżenie: ten film zawiera efekty stroboskopowe.